Jolanta Leszczyńska licencjonowany kosmetolog, lingerista, a także trener makijażu permanentnego. Swoje doświadczenie zdobywała na wielu kursach zarówno w Polsce, jak i za granicą. Ukończyła także roczną trenerską szkołę makijażu permanentnego. Jej pasją są kobiety. Pani Jola opowiada o tym, jak wygląd wpływa na jej klientki, nie tylko na ich twarz, ale również wnętrze.
Przypadek czy pasja? Co zdecydowało, że zawodowo zajęła się Pani kobiecą urodą?
Kobiece piękno od zawsze mnie intrygowało. Od najmłodszych lat wiedziałam, że będę podążać właśnie tą ścieżką. I nie chodziło mi tylko o to, aby umieć zadbać o siebie – lubiłam zmieniać twarze kobiet, uwydatniać ich walory, sprawiać, aby czuły się piękniejsze. Jeszcze będąc nastolatką, zrobiłam koleżance pierwszą hennę i regulację brwi. Skutek może rzeczywiście nie był taki, jakiego oczekiwałyśmy, ale cóż… to były moje pierwsze kroki (śmiech). Do dziś wspominamy to ze śmiechem. Zawsze uroda zwracała moją uwagę. Zdaje sobie sprawę z tego, że wygląd to nie wszystko, ale wiem również, że ma ogromny wpływ na samopoczucie, które z kolei przekłada się na praktycznie każdą sferę naszego życia.
Dlaczego kobiety decydują się na zabiegi upiększające? Decydują o tym kompleksy czy chęć zmiany i poprawy swojego wyglądu?
Każda kobieta jest inna i każda ma inną motywację. Kiedyś takie zabiegi był bardzo luksusowe i nie każda z pań mogła sobie na nie pozwolić. Dziś zdecydowanie są już bardziej dostępne. Wydaje mi się, że każda kobieta, bez względu na to, czy pracuje w bibliotece czy jest matką na pełny etat, chce ładnie wyglądać. Kobiety są bardziej świadome i częściej sięgają po to, co sprawi, że mogą poczuć się lepiej. Czasami w ten sposób walczą ze swoim kompleksami, a czasami najzwyczajniej w świecie chcą po prostu wyglądać lepiej i podobać się sobie.
Są kobiety, które unikają jakiejkolwiek ingerencji w swoją urodę, w pełni stawiając na naturalność. Czy Pani zdaniem słusznie?
Jeśli ktoś nie lubi ingerowania we własny wygląd i nie czuje takiej potrzeby, nie powinien tego robić. Rozumiem to i absolutnie nigdy nikogo nie namawiam. Bardzo jednak cieszy mnie fakt, że na makijaż permanentny coraz częściej decydują się kobiety, po których bym się tego nie spodziewała. Czasami taką decyzję podejmują dla wygody, a czasami z chęci zmian. Dzięki makijażowi permanentnemu nie muszą na co dzień się malować – wystarczy delikatny podkład, mascara do rzęs i są gotowe do wyjścia. Wśród moich klientek nie brakuje córek, matek, a nawet babć, które na co dzień nie noszą zbyt mocnego makijażu. Dzięki zabiegowi nie muszą się martwić, że się „rozmażą”. Czują się ładnie i swobodnie, a przy okazji oszczędzają czas. Trzeba też pamiętać, że w tej dziedzinie technika bardzo mocno poszła do przodu – dzisiejsze makijaże są zupełnie inne niż kiedyś. Kobiety dostrzegają tę różnicę i dlatego częściej się na nie decydują. Efekty są znacznie delikatniejsze. Pudrowy, lekki, naturalny makijaż to coś zupełnie innego niż to, co było dostępne na rynku kilkanaście lat temu.
Czy Pani zdaniem żyjemy obecnie w czasach, w których panuje wszechobecny kult ciała? Czy to także sprawia, że kobiety chcą zmieniać swój wygląd?
Nie ma co się oszukiwać, wygląd zawsze miał znaczenie. Pierwsze wrażenie jest bardzo istotne bez względu na to, czy idziemy na rozmowę o pracę, poznajemy nowych ludzi, czy poznajemy rodzinę narzeczonego (śmiech). Wygląd jest naszą wizytówką. Dużo mówi się o kulcie ciała, ale mam wrażenie, że mimo wszystko dziś dzięki większej świadomości jest to bardziej wyważone. Co mnie bardzo cieszy, kobiety chcą być piękne i to nie tylko po to, aby się komuś podobać, ale przede wszystkim po to, aby podobać się sobie i czuć się bardziej komfortowo z samą sobą.
Moda i trendy dotykają praktycznie wszystkiego – czy to dotyczy także brwi?
Oczywiście! Kiedyś były modne brwi bardzo cienkie, mocno wyskubane, takie kijanki (śmiech). Dziś z kolei panie dążą do tego, aby brwi były gęste, pełne i wyglądały jak najbardziej naturalnie. Nie można jednak pędzić za modą za wszelką cenę. W swoim gabinecie staram się za każdym razem dobierać makijaż indywidualnie do twarzy klientki. Nie wszystko pasuje wszystkim. W swojej pracy trzymam się zasady: „Dla każdego coś innego”. Dobierając makijaż, zwracam uwagę na kolor skóry, oczu, włosów, ale bardzo istotny jest również charakter klientki. Kiedy przychodzi do mnie pani, która na co dzień nie nosi mocnego makijażu, ma bardzo delikatny typ urody i porcelanową cerę, proponuję jej dyskretny makijaż. Intensywniejszy z kolei polecam paniom, które są odważniejsze i lubią eksperymentować. Makijaż musi pasować do charakteru klientki, aby czuła się w nim swobodnie i dobrze.
Co Pani lubi najbardziej w swoje pracy?
Uwielbiam kobiety i pracę z nimi. Uwielbiam to, że każda z nas jest inna i możemy uczyć się od siebie nawzajem. Każda moja klientka ma swoją historię – niektóre z nich są piękne, ale zdarzają się również takie, które naznaczone są ciężkimi przeżyciami. Niektóre klientki wpuszczają mnie do swojego świata i opowiadają o sobie, w takich momentach wiele się od nich uczę. Czasami spotykam się z poglądem, że dbanie o wygląd to zwykłą próżność. Nic bardziej mylnego. To, że kobiety poprawiają swój wygląd, nie dotyczy tylko ich zewnętrzności. Wiem, że może zabrzmieć to banalnie, ale wiele klientek wychodząc z mojego gabinetu z nowymi brwiami, przyznaje, że czują się, jakby w swoim życiu miały nowy start. Czasami to kobiety, które nie czują się doceniane w związku czy w pracy. Ta drobna zmiana, ten mały szczegół, który zmienia ich twarz, daje im motywację oraz poczucie siły i świadomość, że mogą coś zmienić. Zaczynają wierzyć, że mają prawo tupnąć nogą, postawić na siebie i chociaż na jakiś czas skupić się tylko na sobie i postawić własne potrzeby w centrum.
Czy trafiają do Pani kobiety po nieudanym makijażu permanentnym?
Niestety, sporo moich klientek trafia do mnie z prośbą o ratunek. Na rynku jest naprawdę dużo profesjonalistów, ale nie brakuje również tych gabinetów, w których lingeristki mają za sobą jednodniowy kurs makijażu permanentnego – to zdecydowanie za mało. Usuwanie pigmentu ze skóry bywa bolesne. W przypadku delikatniejszego makijażu można go usunąć preparatami kwasowymi, jeśli jednak trzeba usunąć intensywniejszy make-up, konieczne jest użycia lasera. Często wiąże się to z kilkoma wizytami, między którymi musi upłynąć odpowiednia ilość czasu.
Dlatego bardzo ważne jest, by dowiedzieć się jak najwięcej o gabinecie, w którym planujemy wykonać zabieg. Sprawdzić opinie klientek, sprzęt i materiały, na którym się tam pracuje. Warto ufać specjalistom i to już na etapie konsultacji. Twarze moich klientek są moją wizytówką. Jeśli uważam, że klientka nie będzie w czymś korzystnie wyglądać, nie wykonam takiego zabiegu. Musimy pamiętać, że to, co widzimy w gazetach, na zdjęciach czy u koleżanki niekoniecznie będzie pasować nam. Każdy makijaż powinien być dobierany indywidualnie, dopasowany do typu urody klientki, a nie wzorowany na kimś innym. Zdarzyło mi się odmówić wykonania zabiegu. W zawodzie pracuję już bardzo długo i na szczęście takie sytuacje miały miejsce zaledwie dwa razy. Raz odmówiłam, ponieważ klientka oczekiwała bardzo mocnego makijażu – chciała, aby jej brwi były bardzo podniesione, a to nie mogło wyglądać naturalnie. Drugi raz nie zdecydowałam się na przeprowadzenie zabiegu, gdy pani chciała, abym zrobiła jej mocne, przerysowane, czarne brwi. Niestety moim zdaniem efekt nie byłby dobry, dlatego również tym razem musiałam odmówić.
Makijaż permanentny to nie tylko makijaż, który poprawia wygląd twarzy. Stworzyła Pani również specjalną akcję dla kobiet po mastektomii.
Rzeczywiście, makijaż permanentny to nie tylko poprawianie wyglądu brwi, ust czy oczu. To także pigmentacja głowy u osób walczących z łysieniem oraz rekonstrukcja brodawki. Często trafiają do mnie panie, które na skutek choroby utraciły pierś i są po jej rekonstrukcji. Za pomocą makijażu permanentnego jestem w stanie zrekonstruować brodawkę. Zabieg wykonywany jest w technologii 3D i efekty są naprawdę rewelacyjne. Reakcje klientek mówią same za siebie, bardzo często tym chwilom towarzyszą łzy wzruszenia. Również dla mnie to ogromne przeżycie. Wiem, jak ważne jest to dla kobiet. Moja mama jest po amputacji piersi, dlatego ten temat jest mi tak bliski. Z myślą o paniach, które walczą z chorobą, stworzyłam specjalny program. W moim gabinecie panie, których nie stać na makijaż permanentny brodawki, a które są po mastektomii, mogą liczyć na darmowy zabieg. Cieszę się, że mam sposobność im pomóc i chociaż w ten sposób wesprzeć je w ich ciężkich przeżyciach.
Ostatnio opublikowała Pani na swoim koncie na Facebook’u wzruszającą historię… Często zdarzają się sytuacje, kiedy to panowie wysyłają swoje ukochane na zabiegi do Pani?
Zdarza się, że któryś z panów wykupi voucher dla żony czy narzeczonej, ale wspomniana historia jest zupełnie wyjątkowa. Jakiś czas temu napisał do mnie pewien pan. W wiadomości wyjaśniał, że u jego żony zdiagnozowano nowotwór i że czeka ją chemia. Pytał, czy mógłby umówić żonę na wizytę u mnie, bo chciałby jakoś pomóc jej przejść przez okres, kiedy zacznie tracić włosy. Opowiedział, w jaki sposób mnie znalazł i dlaczego wybrał akurat mój gabinet. Popłakałam się po przeczytaniu tej wiadomości. To naprawdę niesamowite, kiedy mężczyzna robi coś takiego z troski i miłości do żony. Oczywiście przeprowadzę ten zabieg z ogromną przyjemnością, jesteśmy już wstępnie umówieni – czekamy tylko na zakończenie ostrej chemii.
Wywiad: Katarzyna Paluch