Najlepszy zespół tworzą nie tylko umiejętności, lecz przede wszystkim osobowości.
Tak już jest, że wizjonerzy potrzebują do współpracy innych wizjonerów – nie muszą wtedy mówić o oczywistych sprawach, marnować czasu na szczegóły, rozumieją się w pół słowa, po to, by sprawy mogły nabierać właściwego przyspieszenia. Jednak na samej wizji biznes się nie zaczyna i nie kończy, dlatego też by świetne idee miały sens – potrzebują być z sukcesem wdrażane w życie. Tak się właśnie dzieje w Hotelach Lendo Hotels Group. Takim Szefem jest Elżbieta Lendo – Prezes spółki Lendo Hotels Group, zarządzającej obiektami hotelowymi w całej Polsce. Kobieta niezwykle energetyczna, otwarta na zmiany i eksperymenty, która widzi dalej i szerzej, motywuje do działania, okazuje wsparcie, inwestuje w rozwój, wierząc w swoich współpracowników bardziej niż oni sami. W swoich obiektach kładzie nacisk na pozytywne wibracje i dobrą atmosferę, choć jest wymagającą Szefową, która w pracy włącza tryb wysokich obrotów, tworzy kreatywny zespół, który z wizją, pasją i dużą elastycznością realizuje zadania. Czy praca z taką Szefową jest łatwa? Jedno jest pewne – to na pewno nie jest praca nudna!
W tym szaleństwie jest metoda
To, że interesy można prowadzić na miliony różnych sposobów, wie chyba każdy. Wyobraźcie sobie jednak, że w ciągu jednego dnia w roku, na jedną dobę zostają zamknięte na cztery spusty wszystkie obiekty należące do Lendo Hotels Group. Hotelowe pokoje zieją pustkami, nikt nie siedzi i nie odbiera telefonów na recepcji, a Warmińskie Termy – znane z tętniącego w nich życia – są tak ciche, że nawet echo nie ma od czego się odbić. Gdzie się wszyscy podziali? Wyobraźcie sobie elegancki, ekskluzywny budynek hotelu, położony wśród malowniczych krajobrazów Warmii i Mazur. Naturę, która powoli szykuje się do zimowego snu, kipiący kolorami na tle gładkiej tafli jeziora zachód słońca i… blisko setkę pracowników Lendo Hotels Group! Szaleństwo? Spokojnie! W tym szaleństwie jest metoda, bo jak świętować, to na całego i to nie pomijając absolutnie nikogo!
Lendo Hotels Group prowadzi pani Elżbieta Lendo, przedsiębiorca, która na biznes patrzy w naprawdę niecodzienny sposób. Ci, którzy ją znają, nie są więc zaskoczeni ani decyzją o zamknięciu na dobę wszystkich obiektów, by w wyjeździe integracyjnym mógł wziąć udział każdy członek zespołu, ani tym, że na wyjeździe integracyjnym pani Ela i jej koledzy z pracy paradują po Mazurach w bieli i anielskich skrzydłach. Przecież nie może być nudno!
Koronkowa robota
O to, aby podczas wyjazdu panie z Lendo Hotels Group poczuły się pięknie i niepowtarzalnie, zadbała projektanta, pani Barbara Cały-Jabłońska, która swoje kreacje prezentowała na światowej sławy wybiegach, w tym m.in. na Fashion Week w Berlinie, Paryżu, Mediolanie czy Monte Carlo. To ona ubrała panie w delikatne kreacje stworzone z białej koronki, pozwalając im poczuć się niczym prawdziwe gwiazdy. Jednak współpraca pani Eli i pani Barbary zaowocowała nie tylko podczas wyjazdu integracyjnego. Właśnie powstaje kolekcja dwunastu sukienek inspirowana obiektami oraz regionem, w których działa Lendo Hotels Group, dedykowana właśnie grupie Lendo.
Barbara Cały-Jabłońska, projektantka
– Projektowaniem zajmuję się od dziecka. Chyba od zawsze miałam w sobie niespokojną duszę i szukałam sposobu na wyrzucenie z siebie tego, co czuję. Tworzę rzeczy nieszablonowe, które od początku do końca są przeze mnie kreowane. Projektuję, szyję i wszystko robię sama – nie potrafię się tą pracą podzielić, byłabym zazdrosna, gdyby ktokolwiek inny miał wykonywać moje projekty (śmiech). Panią Elżbietę Lendo poznałam podczas wyjazdu do Brukseli, gdzie były prezentowane kolekcje projektantów inspirowane przyrodą czy historią regionu, wśród nich znalazła się również moja kolekcja. Tworząc, czerpię z przyrody mojego regionu, czyli Warmii i Mazur. Wiele moich sukni powstało nawet podczas pływania na łódce (śmiech).
Praca inna niż wszystkie
Zabawa zabawą, ale czy praca dla Lendo Hotels Group to tylko sielanka? Postanowiliśmy podpytać o to pracowników wszystkich obiektów należących do grupy.
Ewelina Bargłowska, dyrektor administracyjny i finansowy, Willa Port, Ostróda
– Jestem dyrektorem w Willi Port od przeszło jedenastu lat i muszę przyznać, że od kiedy pani Elżbieta została prezesem, nasza współpraca układa się naprawdę fantastycznie. Myślę, że to, co nas wyróżnia jako miejsce pracy, to właśnie charyzma i zdrowa dawka szaleństwa pani Eli, która dodatkowo potrafi jeszcze nas zarazić swoim sposobem bycia (śmiech). Na początku trudno nam było uwierzyć w to, co zaczęła wdrażać pani Ela. Jej pomysły były dla nas niewiarygodne i często obstawialiśmy, że nic z nich nie wyjdzie… Muszę jednak przyznać, że te wszystkie – jak nam się wydawało – „szalone” pomysły, koniec końców sprawdzały się. Gdyby pięć lat temu ktoś powiedział mi, że będę w październiku chodzić podczas imprezy integracyjnej boso po trawie w skrzydłach anioła – nie uwierzyłabym (śmiech). Nie mówię, że zawsze jest łatwo i różowo. Czasami bywa naprawdę ciężko, ale później przychodzą chwile jak ta podczas wyjazdu integracyjnego i człowiekowi na nowo po prostu się chce.
Beata Makarczuk-Jackowska, Manager SPA, Willa Port, Ostróda
– Nie da się ukryć, że u nas jest inaczej. Pani Ela jest bardzo kreatywną osobą. Kiedy się pojawia, zaczyna się dziać (śmiech)! Robimy to, tamto, cały czas coś zmieniamy, nie mamy szansy siedzieć bezczynnie. Takie działanie i imprezy wyjazdowe zbliżają nas. Naprawdę jesteśmy zespołem i to, co mówię, nie jest laurką. Jesteśmy zgrani, nie konkurujemy między sobą – działy pomagają sobie wzajemnie i wspierają się. Pracuję w Willi Port już jakiś czas i mogę szczerze powiedzieć, że u nas naprawdę panuje rodzinna atmosfera.
Dorota Chmielnicka, szef kuchni, Termy Warmińskie
– W Termach pracuję od samego początku ich istnienia. Zaczynałam od kucharza, a od roku jestem już szefem kuchni. Nie ukrywam, że ten awans był dla mnie ogromnym zaskoczeniem i poczułam się naprawdę doceniona. O awansie dowiedziałam się od pani Eli podczas zebrania. Pamiętam, że nogi mi się ugięły i trudno mi było w to uwierzyć. Co mogę powiedzieć? Mam wspaniałą załogę, z której jestem niesamowicie dumna. Ludzie, z którymi współpracuję, to prawdziwy skarb, czasami czuję, jakbyśmy byli rodziną. Proszę mi wierzyć, gastronomia jest bardzo wymagająca, dlatego tym bardziej doceniam swój zespół. Panuje u nas wspaniała atmosfera i to nie tylko w kuchni, odczuwa się ją we wszystkich działach. Umiemy się zmobilizować i mam wrażenie, że tak działa na nas właśnie pani Ela. Ma w sobie coś takiego, co sprawia, że idziemy za nią i to najczęściej z uśmiechem na twarzy.
Julita Kuczyńska, manager działu housekeeping, Willa Port, Ostróda
– Zarządzam naprawdę świetnym zespołem. Moje dziewczyny są zżyte, pomocne i przyjazne. Dla mnie najważniejsza jest właśnie atmosfera, a ona jest u nas rewelacyjna. W branży hotelowej pracuję już kilka dobrych lat i mam porównanie, jeśli chodzi o klimat pracy. U nas nie ma konkurencji, rywalizacji czy podkopywania się. Trzymamy się razem, pomagamy sobie i to nie tylko w naszym dziale. Szefostwo? Pani Ela działa poza schematami, trudno nazwać ją przewidywalną, ale dodaje nam wiatru w żagle (śmiech). Jej pomysły i innowacyjność zaskakują. Chociażby sesja zdjęciowa w anielskich skrzydłach – przez takie akcje odchodzimy od rutyny i dostajemy nowej energii.
Karolina Kożurno, lider recepcji, Termy Warmińskie
– Zaczynałam jako recepcjonistka, dziś jestem liderem recepcji. Było zapotrzebowanie na stanowisko lidera, udało mi się podołać i oto jestem (śmiech). Początki nie były łatwe, po trzech miesiącach chciałam już nawet zrezygnować, ale jakoś przetrwałam. Lubię być multifunkcyjna, a na tym stanowisku mam szansę w tej multifunkcyjności się spełnić. Jednego dnia muszę rozliczyć hotel, kolejnego sadzimy czterdzieści drzewek – pani Ela dba o to, abyśmy nie popadli w rutynę i to, co sprawia, że naprawdę budzi nasz szacunek, to fakt, że pracuje równo z nami. Jak trzeba skosić trawę, pani Ela zakasa rękawy i po prostu ją kosi. Często, kiedy my nie chcemy czegoś zrobić, pani Ela bierze się za to sama, żeby pokazać nam, że się da. Efekt zawsze jest taki sam – robi się nam głupio i bierzemy się do roboty (śmiech). Pani Ela zna każdego z nas. Nie ma znaczenia, na jakim stanowisku się pracuje, pani Ela porozmawia z każdym i nikt z nas nie jest dla niej anonimowy. Oczywiście pani Ela potrafi nam zaleźć za skórę czy wbić szpilkę, na szczęście to zawsze jest zbiorowy ochrzan, więc jakoś rozchodzi się po kościach (śmiech).
Sasza Bołduryiew, kelner, Hotel Nosal, Zakopane
– W Polsce jesteśmy od dwóch lat. Prawie od samego początku pracujemy w hotelu w Zakopanem.
Jesteśmy zgranym zespołem. My pomagamy kuchni, kuchnia nam i tak codziennie się wspieramy. Oczywiście czasami bywa ciężko, zdarzają się też trudni goście, ale u nas w hotelu nikt z żadnym problemem nie zostaje sam.
Tatiana Bołduryiew, kelnerka,
Hotel Nosal, Zakopane
– Nie każdy szef jest jak pani Ela. My po raz pierwszy spotkaliśmy się z takim podejściem do pracownika. Kiedy pojawia się jakiś problem, ona potrafi go błyskawicznie rozwiązać. Szefostwo, zespół, praca – naprawdę jesteśmy zadowoleni. Jesteśmy z Ukrainy i często słyszymy, że inni Ukraińcy mają problemy w pracy, my jesteśmy traktowani na równi z Polakami. Czasami rozmawiamy ze sobą i zgodnie z mężem stwierdzamy, że lepiej nie mogliśmy trafić. Zresztą co tu dużo mówić. Pracujemy w Zakopanem, a przyjechaliśmy na Mazury na imprezę integracyjną. Jest wspaniale, piękne miejsce i cudowni ludzie.
Sylwia Smoleń, manager ds. marketingu, Willa Port, Ostróda
– W Lendo Hotels Group miałam swoje wzloty i upadki, ale do dzisiaj to dla mnie jedyna firma, w której ma się wolną rękę do wyrażania siebie i realizowania swoich pomysłów. Jeśli chodzi o stanowiska menadżerskie, wydaje mi się bardzo ważne, aby nigdy się nie ograniczać. Kiedy pracowałam w innych firmach, zawsze stawiano mi jakieś granice. Tutaj moją jedyną granicą jest moja własna fantazja, no i oczywiście finanse (śmiech). Pani Ela kupuje jednak dobre pomysły. Jest bardzo otwarta, a przykładów nie trzeba szukać daleko. Wystarczy spojrzeć, jak wygląda nasz wyjazd integracyjny. Któremu pracodawcy zależałoby na tym, aby ugościć absolutnie wszystkich swoich pracowników i – mało tego – który byłby gotowy na zamknięcie z tego powodu wszystkich swoich obiektów? Sukienki od projektantki, skrzydła anioła – to wszystko pomysły pani Eli (śmiech). Pochodzę z rodziny hotelarzy i byłam nauczona dość surowej szkoły hotelarskiej, nagle pojawiła się pani Ela i zaczęła wywracać wszystko do góry nogami. Stwierdziła, że nie potrzebuje głównego dyrektora, całością zarządzają poszczególni menadżerowie działów. Naszym zadaniem jest porozumieć się i sprawić, by wszystko było ok. Nie mamy możliwości przerzucania się odpowiedzialnością. Decyzje podejmujemy zbiorczo albo zupełnie indywidualnie, to zupełnie inny sposób zarządzania niż ten, z jakim spotkałam się wcześniej i naprawdę się sprawdza.
Autor: Katarzyna Paluch
Zdjęcia: Adrian Kulesza „Raven Cave”
Miejsce: Marina Club
Produkcja: Barbara Siwerska, Marika Kłuskiewicz, Katarzyna Paluch