Wysportuj swój umysł

Sport

Wpływ sportu na ciało jest oczywisty i dobrze znany – piękna rzeźba, silne mięśnie, doskonała kondycja. Ale aktywność fizyczna wpływa też na naszą psychikę. I to jak wpływa!

Sport i niesportowe słabości

Sport wiąże się z nieustannym stawianiem sobie wyzwań, pokonywaniem ograniczeń i samodoskonaleniem. Wie o tym każdy, kto choć raz mówił sobie w głowie „jeszcze tylko jedna seria”, kiedy z wycieńczenia padał niemal na posadzkę. Każdy kolejny sukces jest powodem do świętowania – oto zrobiliśmy coś, o co kilka tygodni wcześniej nawet się nie podejrzewaliśmy. Sport uczy nas radzić sobie z wyzwaniami i stresem, który wyzwala się przy ich okazji. Tę umiejętność naszego organizmu możemy potem z powodzeniem wykorzystywać w aktywnościach niesportowych. Przy okazji egzaminów, zawodowych wyzwań czy prywatnych kłopotów. Ludzie aktywni fizycznie znacznie łatwiej radzą sobie z napięciem, pokonują przeszkody codziennego życia. Bo po prostu sport nauczył ich tego wszystkiego, czego nieaktywni uczyć się muszą na bieżąco.

– Przez trasy Runmageddonu w ciągu trzech lat przepuściliśmy niemal 50 tys. uczestników. Początkowo nie spodziewaliśmy się, że ten rodzaj ekstremalnej zajawki może mieć tak zdecydowany wpływ na psychikę uczestników. Przez to, że większość z niech nie jest w stanie samodzielnie pokonać kilku przeszkód, pomiędzy uczestnikami na trasie wywiązuje się współpraca, dzięki której są w stanie zaliczyć wszystkie przeszkody. Po dotarciu do mety uczestnicy czują niesamowitą siłę oraz pewność siebie, która przekłada się na pozostałe aspekty życia – mówi Bartosz Galiński, dyrektor marketingu cyklu Runmageddon.
A ten ekstremalny bieg to w ogóle szczególny przypadek – nie ma tu miejsca na zwątpienie, niepewność. Biorący udział w morderczym wyścigu muszą dodatkowo pokonywać trudne przeszkody, na bieżąco walczyć ze słabościami. Ta umiejętność pokonywania bólu i strachu przydaje się potem w życiu codziennym.

Organizatorzy biegu wydali ostatnio nawet książkę. „Runmageddon, czyli bierz z życia więcej”. To zebrane i wydane opowieści trzydziestu sześciu uczestników biegu.

– Poza w miarę oczywistymi zmianami polegającymi na poprawie zdrowia czy wzroście pewności siebie, który przełożył się na większą popularność wśród płci przeciwnej, pojawiają się tam też historie o tym, jak mąż nagle zaczął doceniać i szanować swoją małżonkę czy jak uczestnictwo w biegach pomogło pokonać wieloletnią depresję – podkreśla Galiński.

Przekuć słabość w siłę

Sport stanowi przecież również doskonałą metodą na walkę z kompleksami. Martwisz się, coś Cię niepokoi, coś Ci się nie podoba? Zamiast się umartwiać – działaj! Wiele spośród naszych codziennych problemów może zostać rozwiązanych dzięki praktycznej nauce. Obserwując swoje postępy, dzieląc się nimi z bliskimi, widząc na jak wiele nas stać, rośniemy w siłę. Nie tylko fizyczną, ale też psychiczną. Wiemy, że wiele potrafimy, uczymy się patrzeć na siebie łagodniejszym okiem i doceniać to, co udało nam się zrobić. Doskonalimy się i walczymy ze słabościami. Jeśli umiem tego dokonać, myślimy, potrafię też wszystko inne. W sporcie poznajemy swoją siłę i dowiadujemy się o sobie znacznie więcej niż gdziekolwiek indziej. Bo to właśnie walka z przeciwnościami losu utwierdza nas w przekonaniu, że wiele potrafimy, że możemy sobie zaufać. Aktywność wpływa zbawiennie na nasze poczucie własnej wartości – sukcesy budują. I ciało, i umysł.
Nie do przecenienia, w kontekście psychiki, jest przecież też wpływ na ciało – im piękniejsze, zgrabniejsze, tym lepsze nasze samopoczucie. Musimy dać sobie szansę na poczucie się pięknymi. Sport tę ułatwia drogę. Bo tam, gdzie duży wysiłek, tam też duże spalanie. A problemy z samooceną najlepiej palić razem z tłuszczem.

Pomóc sobie. I innym

Wysiłek fizyczny pozwala również na rozładowanie stresów, napięć i złości. Po ciężkim dniu w pracy, po kolejnej wycieńczającej przeprawie z klientem czy wielkiej, domowej awanturze, najlepiej udać się w zaciszne miejsce zwane siłownią lub lasem. Tam możemy wybiegać i wyskakać wszystkie negatywne uczucia i emocje. W sposób ukierunkowany, niegroźny dla otoczenia i nas samych, rozładowujemy agresję, którą wtłoczyły w nas problemy dnia codziennego. Im większy wysiłek, tym większa ulga. Z treningu wychodzimy bosko zmęczeni, z czystą od złych myśli głową i bólem mięśni.

– Bardzo często uczestnicy, w obliczu przeszkód dnia codziennego, które kiedyś by ich przerastały, mówią sobie: „Pokonałem Runmageddon, z tym sobie nie dam rady?!” – opowiada Bartosz Galiński. I dają sobie radę. Bo sport uczy wytrwałości, dążenia do celu, tego, aby nigdy nie poddawać się w drodze ku spełnieniu marzeń.

Galiński, w kontekście wpływu sportu na życie, zauważa jeszcze jedno: dodatkowym aspektem jest fakt, że Runmageddon pomaga odbudować więzi społeczne, które są podniszczone wskutek rozwoju technologii. Liczba osób, którym przeciętny uczestnik pomaga w trakcie biegu, jest niesamowita. Wchodzi w interakcje z całkowicie obcymi ludźmi, którzy spontanicznie stają się jego ekipą, i wraz z nią pokonuje przeciwności losu – przeszkody na trasie, aby osiągnąć upragniony cel, którym w tym przypadku jest meta.

Bezcenny umiar

Sport, jak wiadomo, budzi nasz organizm z marazmu, słodkiego snu kanapowego leniwca. Już nawet spacer wpływa zbawiennie na nasze samopoczucie – czujemy się naładowani energią, siłą do działania. I dumni z tego, że udało nam się nareszcie zmotywować do wyjścia z domu. Ruch pobudza w naszym organizmie produkcję endorfin nazywanych hormonami szczęścia. Sport sprawia, że po prostu chce nam się chcieć!
Oczywiście, we wszystkim potrzebny jest umiar. Jeśli zauważasz, że sport stał się Twoim uzależnieniem, a każdy dzień bez wycisku na siłowni jest dla Ciebie dniem straconym, musisz uważać. To nałóg równie niebezpieczny jak każdy inny.

Oceń ten artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *