Stres nasz codzienny

Beautiful young caucasian woman doing face yoga pose

Już biegnę, już właśnie do tego siadam, za moment to zrobię Stresie nasz codzienny, pozwól żyć! Nie wiem, w co ręce włożyć, mam 30 lat – Ty możesz mieć więcej, a może mniej, jednak mam przekonanie, że nawet teraz, czytając ten artykuł, masz coś z tyłu głowy, coś do zrobienia i właśnie to „coś” ogranicza Twoje możliwości bycia tu i teraz.

Być może właśnie odkładasz magazyn, bo przypomniało Ci się to właśnie niepokojące „coś”. Zrobisz to coś i tuż za nim skrada się podstępnie następne „coś”. Masz wrażenie, że istnieje tu jakiś cyrkularny porządek, a może nieporządek, z którego jakże ciężko jest się wybić – mi i Tobie.

A co z czasem dla mnie? Nie ma go, nie istnieje? Przecież gdzieś musi być… Szukam go w tym stresie codziennym, w rozbieganych myślach, w silnych emocjach, w powszedniej rutynie. Jednak te poszukiwania wzmagają we mnie gniew. Przecież jest tyle do zrobienia, wszystko na mojej głowie! Praca, dom, rodzina, relacje bliższe i dalsze… Można zwariować. W stresie tym obwiniam bliskich i dalszych, doszukuję się wszechobecnej w mojej głowie niesprawiedliwości, dokonuję surowych ocen świata i wszechświata, a co gorsza – nic, ale to nic mi się nie podoba. W stresie spotykam się z przyjaciółkami. I co się okazuje? One też są w stresie. Jedna z nich ratuje świat, zdobywając szczyty z defaworyzowaną młodzieżą, poszukując przy okazji i tak pomiędzy miłości, akceptacji, poczucia sprawczości i pewnie też sensu. Druga biega po lekarzach, często samotnie, przecież jest w ciąży – nie powinna być sama, a często teraz jest. Ma wiele dylematów, obaw, rozterek. Czy dziecko urodzi się zdrowe? Czy będzie dobrą matką, czy jej partner będzie dobrym ojcem, czy stworzą wystarczająco dobrą rodzinę, no i jaki wybrać wózek? Do tego skąd wziąć na to wszystko pieniądze? Trzecia wciąż szuka zleceń, pracuje bardziej niż efektywnie, przy okazji tak gdzieś pomiędzy rozstała się z facetem, poznała kilku innych, kupiła mieszkanie, wynajęła następne, zmieniła samochód, wyjechała odpocząć do Portugalii. Cóż za tempo, nie nadążam! Ich stres jest moim stresem i, o dziwo, dzięki temu wszystkie mamy trochę… mniej stresu. Wsparcie – oto czego potrzebujemy; poczucie, że ktoś tam jest, że możemy porozmawiać, tak szczerze bez bolącej oceny. Tak, potrzebujemy dobrych dróg kanalizacji emocji, udostępnienia swojej rzeczywistości innym, bliskim, tym którzy autentycznie nas wysłuchają. A, zapomniałam – mam jeszcze partnera, który też jest trochę zestresowany, często ma skrzywioną minę, jednak jest, słucha mnie, przytula w odpowiednim momencie. Dysponuje humorem rozładowującym emocje, czasami się po prostu śmieje, a ja – razem z nim. Na dole mojego domu mam mamę, mogę z nią porozmawiać; jest i tata, właśnie wybiera się na ryby, pojadę z nim, odetchnę, odpocznę…

Wróciłam z wędkowania, przeczytałam książkę, właściwie o niczym, i znowu się zaczyna… Telefony, maile, projekty, spotkania, gotowanie, sprzątanie, prasowanie. Na szczęście, Adrian pierze… Kurde, jak on sobie z tym wszystkim radzi?! Faceci są jacyś inni. Nie mówi zbyt wiele, czasami sugeruje, że najwyższy czas na spotkanie towarzyskie w sobotę, czasem tam coś bąknie, że mu się nie chce. A jednak wstaje i robi, jakoś tak w milczeniu. Ja mówię, krzyczę, śpiewam, wyję, a nawet zawijam się w kołdrę i odmawiam wszelkiej współpracy.

No właśnie – jakie są różnice w radzeniu sobie ze stresem u kobiet i mężczyzn? Do tego wrócimy później, a teraz postawmy sobie podstawowe pytanie: „co to właściwie znaczy radzić sobie ze stresem?”. Stres jest, i tyle – jakoś trzeba go przeżyć! No właśnie – nie… Lazarus coś tam wspomniał, że radzenie sobie ze stresem to stale zmieniające się wysiłki poznawcze i behawioralne (czyli coś myślimy i jakoś się zachowujemy), podejmowane w celu sprostania specyficznym wymaganiom zewnętrznym (ktoś czegoś od nas chce), jak i wewnętrznym (my sami, czegoś od siebie chcemy), ocenianym przez człowieka jako nadmiernie obciążające i przekraczające jego zasoby. Czyli, jak nie patrzeć, to my decydujemy, wartościujemy, co dla nas jest stresem. To może po prostu powiedzmy tak: „sytuacjo, nie jesteś dla mnie stresująca – nie ma cię, nie istniejesz”. Wam też nie zadziałało? No właśnie, co jest determinantem tego, że jedni się stresują bardziej, a inni mniej? Literaturo, pomocy!

Każdy z nas jest inny – cóż za wyświechtane stwierdzenie! Jednak nie możemy odjąć mu słuszności. Podążając tym tropem, literatura prowadzi nas do cech osobowości i temperamentu. Tu mówi nam „nie bądź neurotyczny, bo Twoje życie będzie obfitowało w stres”. Wysoki poziom neurotyczności – powiada – powoduje silną reakcje nawet na słabe bodźce. Negatywna emocjonalność sprzyja bowiem przecenianiu zagrożenia. Hej, ekstrawertycy! Cieszycie się pewnie? Posłuchajcie dalej literatury… Ekstrawersja przyczynia się do odczuwania stresu w sytuacji barku stymulacji – och, jak ja to znam. Co robić zatem, kim być, jakie zaplecze chroniących zasobów osobowościowych w sobie rozbudować?

Należy według Pani Literatury mieć wysoką samoocenę, która redukuje lęk i niepokoje, obniża także wartość sytuacji stresującej, które dla osoby z wysoką samooceną nie stanowi większego zagrożenia. Należy także mieć wysokie poczucie samoskuteczności. Ludzie wykazujący umiejętność sprawowania kontroli nad przykrymi doświadczeniami zwykle wykazują znacznie mniejsze pobudzenie fizjologiczne w sytuacji stresu. Należy mieć wewnętrzne umiejscowienie kontroli. W literaturze stwierdzono, że osoby zewnętrznie umiejscawiające kontrolę podlegają większej liczbie różnorodnych zaburzeń psychopatologicznych pod wpływem stresu.

No i co jeszcze, literaturo? Czego jeszcze mi brakuje, abym poradziła sobie z codziennym stresem? Poczucia humoru, powiadasz? Umiejętność doceniania humoru, jak i zdolność do jego „produkcji” stanowią istotne czynniki moderujące stres. Zdolność do pozytywnego myślenia osłabia reakcję stresową oraz poprawia radzenie sobie w trudnych sytuacjach. Mam być jeszcze przyjaźnie nastawiona do otoczenia, bo, jak mówisz, ludzie nieufni wobec innych wykazują w obliczu stresu znacznie silniejsze reakcje, częściej też doświadczają zaburzeń zdrowia. Jeszcze tylko muszę nawiązywać i podtrzymywać bliskie kontakty, bo przecież posiadanie przyjaciół, a co za tym idzie – poczucie społecznego wsparcia, pozytywnie oddziałuje na stresory i odpowiednio redukuje jego poziom. Wsparcie społeczne działa profilaktycznie (zabezpiecza przed pojawieniem się stresorów) lub modyfikuje spostrzeganie stresu lub modyfikuje postrzeganie stresu.

Jakieś refleksje? Tak, też są potrzebne, bo jeśli ich nie ma… Bezrefleksyjność wpływa na poziom odczuwanego stresu, jest związana z napięciem emocjonalnym, co może z kolei się przyczyniać do pojawienia się i utrzymywania się stresu. Refleksyjność rozumiana (przez literaturę oczywiście) jako tworzenie nowych kategorii i świadomość wielu perspektyw najprawdopodobniej umożliwia proaktywne radzenie sobie ze stresem.

Bądź co bądź, pamiętajmy! „Nierzadko to, co miało być źródłem pozytywnych emocji, okazuje się źródłem stresu”. „Do stresu podchodźmy zadaniowo, starając się wyciszyć emocje”.

A co z mężczyznami?

Dlaczego on nigdy nie przyzna się do tego, że coś źle zrobił? Dlaczego ona nigdy nie mówi wprost, o co jej chodzi? Ale to stresujące! I jak tu się dogadać? Do kłótni jeden krok… Ja zrobię krok w stronę swoich emocji, Adrian zaś wydzieli adrenalinę i kortyzol. Co prawda, mamy podobne poczucie stresu, jednak zupełnie inaczej na niego reagujemy. Stwórzmy hipotetyczną sytuację zagrożenia – taką, w której musimy zareagować natychmiast. Ktoś właśnie usiłuje zabrać mi torebkę. I co się dzieje? Zaczynam mówić, krzyczeć i coraz więcej mówić i jeszcze więcej krzyczeć. A Adrian? Właśnie podjął działanie i uruchamia pięści. Tak to z tymi mężczyznami właśnie jest – oni są po prostu jacyś inni…

Ciekawostka

Stres i sposób odżywiania ściśle się wiążą. Pacjentki z jadłowstrętem psychicznym rzadziej niż zdrowe kobiety aktywnie podejmują działania w celu pokonania danego zdarzenia. Częściej zaprzeczają, że dana sytuacja miała miejsce. Kobiety z bulimią również rzadziej stosują aktywne strategie radzenia sobie ze stresem, częściej zaś zaprzestają działań, sięgają po alkohol i narkotyki, aby pokonać stres.

Strategie radzenia sobie ze stresem: Transakcyjna Teoria Stresu. Lazarus i Folkman

Strategie bazujące na emocjach

Strategie zoreintowane na problemie

Szukanie wsparcia w celu rozładowania napięcia

Aktywne radzenie sobie z stresem

Przyjmowanie substancji psychoaktywnych

Planowanie rozwiązania problemu

Zaprzeczanie – problem nie jest problemem

Poszukiwanie emocjonalnego wsparcia

Wycofanie

Przyjmowanie odpowiedzialności

Dezorganizacja zachowania – zaprzestanie działania

Pozytywne przewartościowanie

Dezorganizacja umysłowa – zaprzestanie myślenia

Konfrontacja

Tekst: Iwona Woźniewska

Oceń ten artykuł

Polecane:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *