Bo piłka nożna jest kobietą!

piłka nożna na trawie

 

Kobieca piłka nożna to wciąż temat nieznany szerszej grupie sportowych odbiorców. Podczas kiedy mężczyźni zarabiają miliony i nie mogą opędzić się od propozycji kolejnych kontraktów reklamowych, ich koleżanki z branży nie mają szans na aż tak lukratywne kontrakty. Wciąż muszą się mierzyć z problemami obcymi piłkarzom.

Suknie i piłka

Historia kobiecej piłki w Polsce jest naprawdę bogata. Panie zaczęły tutaj kopać piłkę już na początku XX wieku – w charakterze towarzyskich, nieoficjalnych rozgrywek. Trudno się dziwić, że nie robiły tego wcześniej i że dopiero kilkanaście lat później utworzono pierwszą drużynę piłkarską – suknie, w których musiały chodzić do tej pory, raczej nie pomagały w swobodnym poruszaniu się po boisku. We wrześniu 1921 roku, w Poznaniu, powstaje pierwsza w historii kobieca drużyna piłkarska. Wchodzi w skład Towarzystwa Sportowego Unja Poznań.

Regularne rozgrywki

Jednak dopiero niemal 40 lat później, w 1957 roku, dziennikarze sportowi zapowiadają „pierwszy w historii mecz kobiet w Polsce”. Kolejarz Katowice zmierzył się wtedy z drużyną Czarnych Szczecin. Ślązaczki wygrały 4:0. Jednak również lata 60. nie były równoznaczne z rozkwitem kobiecej piłki. Kolejne istotne rozgrywki notuje się dopiero w 1971 roku, kiedy to w Szczecinie odbywa się mecz o Puchar Polskiej Żeglugi Morskiej. Szczecin wygrywa z Gdańskiem, a jakiś czas później, z okazji Dnia Kobiet, powstaje turniej. Do rozgrywek zaproszono drużyny z Krakowa, Lublina, Rzeszowa oraz „Ekspres Wieczorny”. Impreza staje się najważniejszym spotkaniem na najbliższe lata.

Pierwsze żeńskie kluby piłkarskie to, powstały 1971 roku w Gdyni, TFFK Checz (założony z inicjatywy Romana Bieszke), jego rówieśnik, szczeciński TKKF Mors, późniejsza drużyna z Sosnowca. Krótko później dołączyły do nich: Korona Kraków, Garbarnia Kraków, Karolinki Jaworzyna Śląska czy Polam Warszawa. Gdyńska drużyna szybko stała się najlepszą w kraju – tamtejsze piłkarki wygrały pierwsze nieoficjalne mistrzostwa Polski seniorek.

Marsz ku normalności

Dzisiaj polska piłka kobiet ma już swoją Ekstraligę, swoje rozgrywki. Ale wciąż dziewczyny nie mogą w zarobkach i popularności rywalizować z mężczyznami.

Kobieca piłka wciąż jest traktowana nieco po macoszemu. Wpływ na pewno miała na to historia dyscypliny; piłka nożna kobiet była kiedyś zakazana. Jednak udało się w końcu doprowadzić nie tylko do upowszechnienia i znormalizowania kobiecego futbolu, ale także do profesjonalizacji. Są kluby, ligi, mistrzostwa – opowiada dziennikarz sportowy, Patryk Gochniewski.

Jego zdaniem piłka nożna na kobiet na świecie rozpoczęła swój marsz ku normalności dopiero ćwierć wieku temu, kiedy w 1991 roku odbyły się pierwsze Mistrzostwa Świata w Chinach. – FIFA dała w ten sposób do zrozumienia, że ma zamiar być ponad wszelkimi podziałami i że prawo do gry w piłkę ma tak naprawdę każdy. Pięć lat później ideę podchwycił MKOl, wpisując kobiecą piłkę nożną jako dyscyplinę olimpijską – mówi dziennikarz.

Boiskowy bandytyzm?

Niestety, kobieca piłka – pomimo wysokich umiejętności zawodniczek, które nie odbiegają od najlepszych zawodników płci męskiej – wciąż jest często rozpatrywana w kategorii folkloru. To nie wyjątek: większość sportów mocno „fizycznych” ma taką łatkę. Dziewczyny często były postrzegane jako urocze jelonki, skaczące radośnie po zarośniętym trawą boisku. Nic bardziej mylnego – piłkarki są doskonale przygotowane fizycznie, silnie, genialne technicznie i, przede wszystkim, szalenie zdeterminowane.

Im więcej czasu upływa, tym bardziej kobieca piłka nożna staje się męska. Treningi stają się cięższe, przykładano dużo większą wagę do techniki, wyszkolenia, do tego, aby kobiety na boisku poruszały się jak mężczyźni. Kiedy spojrzy się na mecze sprzed kilku czy kilkunastu lat i na te dzisiejsze, widać to gołym okiem. Warto też zwrócić uwagę na zadziorność kobiet na boisku. O mężczyznach często się mówi, że to symulanci i beksy. U kobiet to było i jest prawie nie zauważalne. Pewnie, jak boli, to boli, jednak tzw. symulki są rzadziej spotykane – zauważa Gochniewski. I podkreśla jednocześnie, że kobiety są na boisku zdecydowanie bardziej agresywne! Mówi się tutaj o boiskowym bandytyzmie. – Faceci też się tłukli i lała się krew, jednak u kobiet często to było wręcz powszechne. Wystarczy przejrzeć filmy z tymi zdarzeniami na YouTube. A to prawy sierpowy bez powodu, a to za warkocz i o murawę, a to prawie że urwanie nogi I teraz pytanie: na ile to kwestia charakteru czy nieustępliwości, a na ile chęć wprowadzenia męskiego pierwiastka na kobiece boisko – mówi dziennikarz.

Światy się przenikają

Powoli, bardzo powoli, odchodzi do lamusa przeświadczenie o biegających po zielonym dywanie „babochłopach”. Gochniewski podkreśla, że tak naprawdę nigdy nie było reguły, wedle której to te bardziej męskie kobiety miałyby zajmować się piłką nożną. Wiele zawodniczek to nie tylko silne sportsmenki, ale też piękne kobiety. Niewiele jednak możemy zrobić, by pomóc im odczarować ten mit, dopóki nie zmieni się sposób, w jaki wychowujemy dzieci. I tak jest już lepiej – zarówno chłopcy, jak i dziewczynki na zajęciach wychowania fizycznego w szkole ćwiczą to samo, gonią po boisku i walczą o piłkę ile sił w nogach. A dziewczyny są często naprawdę dobre.

Wiele z nich przewyższa kolegów umiejętnościami. Coraz więcej nie tylko interesuje się piłką, ale chce w nią grać w klubach. A te wychodzą naprzeciw, tworząc sekcje. I też nie są one dla zabawy. System wygląda dokładnie tak, jak u chłopców – treningi, szkolenie, selekcja najlepszych. Nie wiem, czy kiedykolwiek dojdzie do takiej popularyzacji kobiecej piłki nożnej jak to ma miejsce z męską. Na pewno nie na płaszczyźnie kibicowskiej. Po prostu na przestrzeni lat wytworzyły się pewne schematy i od nich będzie bardzo trudno odejść. Na pewno jednak można liczyć się z tym, że różnice, chociażby na rynku marketingowym, będą się zacierać. Płacowym? Wątpię. Tu też liczbę dolarów dyktuje popularność jednostki. Mimo wszystko jednak oba te światy w piłce – męski i żeński – zaczynają się przenikać. Było tak w siatkówce, piłce ręcznej, koszykówce. Czas i na kopaną – mówi Gochniewski.

Tekst: Katarzyna Sudoł

Oceń ten artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *